Jest już pełnia lata- pomimo suszy wysyp warzyw . Upał odbiera apetyt - najlepiej smakują proste potrawy - warzywa np.: gotowana fasolka szparagowa z masłem i mielonymi migdałami lub orzechami. Nie potrzeba wkładać wiele wysiłku w ich przygotowanie.
Urok życia tkwi jednak w prostocie.
Starsi i chorzy ludzie uciekają z wielkich miast, znajdując przyjemność w zwykłych, codziennych zajęciach, z dala od zgiełku. Posiłek przy stole, ustawionym w cieniu drzew poprawia apetyt.
Czy kobieta, wracająca z zakupów do domu, położonego na zboczu góry, z objuczonym towarami koniem, jest mniej szczęśliwa od posiadaczki samochodu ? Czy posiadanie konia jucznego jest synonimem biedy ?
Czy własny ogród z warzywami nie licuje z obrazem metropolii ? Czy wszyscy musimy zostać zamknięci w apartamentowcach, ciasnej przestrzeni własnych mieszkań, bo za dużo jest ogródków działkowych w mieście? Czy mamy robić zakupy w hipermarketach, bo tam rzekomo jest najtaniej, bo jest to krok w stronę likwidacji biedy ?
W różnych krajach Europy szukam prostoty i odmienności, a nie globalizmu. Otwierają mi się oczy na pewne aspekty, których w innym przypadku nie dostrzegłabym.
Zwiedzając jeden z najpiękniejszych krajów Europy, zachwycający bogactwem przyrody i kultur różnych narodowości, zauważam ogromny dysonans- hipermarkety Lidla i Kauflandu, które pasują do tamtejszej rzeczywistości, jak przysłowiowy - wół do karety ( w tym kraju faktycznie można jeszcze spotkać woły zaprzężone do wozów). Sklepy obu sieci należą do firmy Schwarz Group, kontrolowanej przez jedną z najbogatszych rodzin w Niemczech. Na tej stronie ( klik) czytamy:
" Bank Światowy wraz z Europejskim Bankiem Odbudowy i Rozwoju pożyczyły niemal miliard dolarów Lidlowi i Kauflandowi w celu dalszej ekspansji swoich placówek w Europie Środkowo-Wschodniej. Oficjalnie celem było zapewnienie mieszkańcom tych krajów taniej żywności.
Pierwsze pieniądze zostały przekazane w 2004 r. na kwotę 100 mln dol. Pieniądze te zostały wydane na ekspansję sieci w Polsce.
Kolejna transza z 2009 roku – 75 mln dol. – poszła na rozwój sieci w Bułgarii oraz Rumunii.
W 2011 66 mln dol. dostał Lidl w Rumunii, a w 2013 ponad 105 mln zostało pożyczone na rozwój w Bułgarii i Chorwacji oraz na otwarcie pierwszych sklepów w Serbii "...
Polecam również kolejna stronę :
http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/afera-z-dofinansowaniem-lidla-i-kauflandu,65,0,1867585.html
Jakoś boli serce, że pod te hipermarkety podjeżdżają turystyczne autokary. Przecież na turystyce powinni przede wszystkim zarabiać mieszkańcy danego kraju, a nie obcy kapitał i tak opływający w dostatki....
Od mojej ostatniej wizyty w tym kraju wiele się zmieniło. Wystarczy tylko wrzucić w wyszukiwarkę hasło - psy w Rumunii. ( klik ), a ukaże się nam mnóstwo artykułów, wskazujących na to co się tam wydarzyło.
Nie rozumiem takiego postepowania.
Rumunia i Rumuni potrzebują środków finansowych, chociażby właśnie na rozwiązanie problemów zwierząt - ( klik)- koniecznie kliknijcie.
Psy towarzyszyły nam każdego dnia w czasie wędrówek po górach. Szły za nami w nadziei, że dostaną kawałek czegoś do pyska. Nie spotkaliśmy się z agresją, z ich strony. Były przemiłe i sympatyczne - dobre, poczciwe zwierzaki.
Radość ze zwiedzania przyćmiła świadomość ogromu zła, które tutaj się dokonało z udziałem psów.
Wygląda na to, że teraz potrzebują naszej pomocy ( klik ).
Piszę o tym bo nikt mnie za to nie ukarze, nie odbierze mi pensji i nie wpisze do karnego rejestru, jak to się dzieje w Rumunii.
Nie wiem czy będę miała odwagę raz jeszcze tam pojechać, nie miałam nawet odwagi oglądać zdjęć, świadczących o psich losach- tak były drastyczne.
Inne posty o Rumunii :